Ja dalej robię swoje – mówi wójt Marcinowic

Panie wójcie, jaki jest powód dla którego mieszkańcy chcą Pańskiego odwołania?
– Nie ukrywam, że wszystko zaczęło się od momentu w którym odwołałem z funkcji swojego zastępcę (od red. kilka miesięcy temu Gołębiowski odwołał z funkcji związanego ze Wspólnotą Samorządową, Stanisława Lenia). To nie jest właściwy czas, by mówić o szczegółach ale wszystko co złe, zaczęło się właśnie wtedy.
Czy to odwołanie było polityczne? Czy to co dzieje się teraz również ma związek z polityką?
– To w żadnym razie nie było polityczne odwołanie. Przyjmując do pracy swojego zastępcę sądziłem, że mam do czynienia z fachowcem najwyższej klasy w kwestii np. pozyskiwania funduszy zewnętrznych. Niestety, okazało się inaczej. To właśnie ten fakt oraz to, że w zasadzie miałem do niego szereg pracowniczych uwag zadecydowało o jego odwołaniu. Politycznie, ja ani on nie byliśmy powiązani. Natomiast, trudno zaprzeczać, że to co ma miejsce obecnie jest działaniem politycznym dwóch moich konkurentów….
Kogo ma Pan na myśli poza ex-zastępcą?
– Mówię też o swoim poprzedniku.
Czy sądzi Pan, że oni działają wspólnie?
– Tego nie wiem. Wiem natomiast, że obaj mają poważny interes w tym, by znów zajmować najwyższe funkcje w gminie. Ale czy pomiędzy nimi faktycznie zaistniał układ nie mam pojęcia. Dodam jednak, że spotkania grupy referendalnej prowadził mój były zastępca…
Właśnie, znany jest już termin referendum. W październiku mieszkańcy będą decydować o losie swojego wójta. Od początku zarzuca się Panu brak gospodarności, działanie na własny pożytek, autokratyczne rządy…
– Mieszkańcy wybrali mnie na 4 lata. Trudno jest po niespełna dwóch oceniać moją pracę. Odkąd pełne mandat robię wszystko i nadal będą robił aby mieszkańcom żyło się lepiej. W ubiegłym roku wykonaliśmy osiem dużych inwestycji, w bieżącym dwie drogi i rozpoczynamy budowę przedszkola, Gmina nie zaciągnęła nowego kredytu, radzimy sobie dobrze, mamy dalekosiężne plany. Nie zrozumiałe są dla mnie zatem zarzuty dotyczące braku gospodarności. Są w mojej ocenie wyssane z palca. Co zaś dotyczy działania na własny pożytek to faktycznie trudno mi się do tego odnieść.
Wielu osobom nie podoba się, że powołał Pan na stanowisko sekretarza gminy Alicję Synowską.
– Chciałem, by była to osoba z zewnątrz. Kampania u nas w gminie była wyjątkowo brzydka, brutalna. Chciałem na bliskiego współpracownika osobę, która będzie miała do sytuacji dystans. Poza tym Alicja Synowska jest fachowcem w wielu kwestiach a nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Jeśli chce Pani zapytać czy nie żałuję swojej decyzji, odpowiadam, że nie.
A sprawa powołania rzecznika prasowego, osoby zresztą też pochodzącej ze Świdnicy. Czy faktycznie było konieczne?
– Z byłą Panią rzecznik byliśmy umówieni na określony czas. Zależało mi, by zajęła się na początek sprawami najistotniejszymi w informacji i promocji gminy. Potem nasze drogi naturalnie się rozeszły.
Czy ze strony urzędników odczuwa Pan wsparcie, mam na myśli obecną sytuację dotyczącą referendum?
– Tak. Wiem, że Ci ludzie mnie wspierają. To dla mnie bardzo ważne, bo cała ta sytuacja jest dla mnie ogromnie trudna. Jest mi zwyczajnie przykro.
Jaki będzie wynik referendum?
– Nie chcę wyrokować. Ja będę realizował zaplanowane zadania. Mam wiele planów i chcę je realizować. Jeśli natomiast ta kampania referendalna będzie godziła w moje dobre imię będę musiał się bronić.
Dziękuję za rozmowę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *