Jak to jest z pamięcią prezydent Świdnicy?

Ksero dokumentu, podpisanego przez notariusza z jednej strony, z podpisami Beaty Moskal-Słaniewskiej i jej męża po drugiej stronie zobaczyli dzisiaj dziennikarze po konferencji prasowej. Co to ma wspólnego z pamięcią prezydent? Pytanie w tytule zadajemy nie bez powodu. Ale zanim wyjaśnimy, skąd się wzięło, uporządkujmy kilka ostatnich wydarzeń.

Dziennikarze zobaczyli ksero dokumentu

Przypomnijmy, chodzi o sprawę, którą opisaliśmy wczoraj. Ujawniliśmy, że w Krajowym Rejestrze Sądowy w dwóch spółkach wciąż figuruje Beata Moskal-Słaniewska jako udziałowiec, choć taki stan faktyczny byłby niezgodny z prawem.

W spółce BMS wpisana jest w KRS jako prezes i 100-procentowy udziałowiec, w spółce Bonus jako posiadacz 1/3 udziałów.

Tymczasem zgodnie z prawem jako prezydent powinna do 7 marca udziały zbyć (do 10 procent). Inaczej grozi jej wygaszenie mandatu.

Prezydent Beata Moskal-Słaniewska twierdzi, że takiego aktu dokonała właśnie 7 marca w kancelarii świdnickiego notariusza Władysława Dudusia. Jako dowód, pytana dziś po konferencji przez dziennikarzy, przedstawiła ksero dokumentu. Nie zrobiła tego, gdy zadawaliśmy jej pytania w sprawie, przed publikacją artykułu. Na dokumencie na jednej strony są podpisy jej i nowego właściciela – jej małżonka. Na drugiej adnotacje urzędowe – pieczątka i podpis notariusza Władysława Dudusia. Takiej pieczątki i podpisu nie ma na pierwszej stronie dokumentu.

Poniżej zamieszczamy zdjęcia dokumentu
BMS 1
  BMS 2a

Nieco później rzecznik urzędu dosłała też skany dotyczące drugiej ze spółek – Bonus, których po konferencji prasowej nam nie ujawniono.

Bonus
Bonus cz. II

Prezydent przyznaje się do pomyłki

Po publikacji naszego artykułu, dzień później głos zabrała rzecznik Urzędu Magdalena Dzwonkowska. Całe jej stanowisko publikujemy tutaj. http://daminfo.pl/polityka-3/item/10234-prezydent-swidnicy-jest-niewinna
Pani rzecznik zarzuciła nam pisanie nieprawdy. O czym za chwilę.
Tutaj skupimy się na drugiej części jej oświadczenia, w którym napisała rzecz niezmiernie ważną. Przyznała, że prezydent popełniła błąd w oświadczeniu majątkowym. Co więcej, popełniała ten błąd wielokrotnie. Chodzi o to, co także podnieśliśmy we wczorajszym artykule, że prezydent miasta podała dwie różne ilości udziałów, jakie posiadała w spółce BMS – w oświadczeniu majątkowym i w KRS-ie. „Błąd podany w oświadczeniu majątkowym dotyczący ilości posiadanych udziałów w spółce „BMS” jest omyłką, która pojawiła się już we wcześniejszych oświadczeniach i niefortunnie została powielona również teraz – nie jest to zatajenie. Sprostowanie w powyższej kwestii zostanie przygotowane w najbliższych dniach”.

Wracamy do pamięci

I przyszedł czas do zadania pytania z początku tego artykułu. Sprawdziliśmy trzy ostatnie oświadczenia Beaty Moskal-Słaniewskiej. Za rok 2013, 2014 (złożone 27 kwietnia 2015 roku) i te, które złożyła już jako prezydent 7 stycznia 2015 roku.

We wszystkich podaje mylną kwotę udziałów, jakie posiada w swojej spółce BMS – 659.

A więc w 2014 roku dochodzi do pomyłki, gdy składa zeznanie za 2013 rok.

Podobnie 27 kwietnia 2015 roku, gdy składa oświadczenie za 2014 rok.

Oraz 7 stycznia 2015 roku.

Natomiast w dokumencie, który udostępniła nam po konferencji, prezydent pamięć odzyskuje. 7 marca 2015 roku podpisuje się pod dokumentem, w którym daruje mężowi 693 udziały.

Jak zatem możliwe jest, że już 27 kwietnia zapomina o tym fakcie? Bo chyba nie da się o czymś nie pamiętać dwa lata, potem 7 marca sobie przypomnieć, a już 27 kwietnia zapomnieć…

Wzywamy do przeprosin

Przyznanie do pomyłki pani rzecznik i nawet próbę bagatelizowania tego faktu przyjmujemy jako fakt. Natomiast nie możemy przejść do porządku dziennego nad zarzucaniem nam nierzetelności czy wręcz manipulowania informacją. W naszej publikacji opieraliśmy się na dokumentach. Zadaliśmy też odpowiednie pytania do prezydent. Niestety, lakoniczność odpowiedzi nie ułatwiła nam pracy. Nie jest naszą winą, że zestawienie dostępnych dokumentów wypadło na niekorzyść prezydent. Bo pokazało przede wszystkim niedbalstwo i robienie pewnych rzeczy na ostatnią chwilę.

Dlatego właściciel telewizji wydała pismo, w którym wzywa rzecznik urzędu do przeprosin.

Całe oświadczenie publikujemy tutaj. http://daminfo.pl/spoleczenstwo-3/item/10235-wzywamy-do-przeprosin

Jeśli rzecznik nie przyzna się do winy albo nie wskaże, gdzie minęliśmy się z prawdą, spotkamy się w sądzie.

Niech wypowie się wojewoda

Prezydent dzisiaj nie chciała komentować sprawy. Nie zmienia to jednak faktu, że pewne rzeczy będą się już toczyły poza nią. Dziś do mediów trafiło pismo poseł Anny Zalewskiej, w którym prosi ona wojewodę o zajęcie się sprawą i zbadanie jej. http://daminfo.pl/polityka-3/item/10236-swidniczanie-w-sprawie-swojej-prezydent
W tej chwili należy zakończyć gdybania i trzymając się dokumentów, podobnie jak zrobiliśmy to my, sprawdzić pewne rzeczy. Niestety dziennikarz ma dużo mniejszy dostęp do informacji niż instytucje państwowe. Liczymy więc bardzo na to, że ktoś skontroluje, kiedy i jak powstały dokumenty, które nam przedstawiono po konferencji prasowej, kiedy dokonano za nie opłat, kiedy zgłoszono transakcje w urzędzie skarbowym i to czy notariusz może okazac KP lub paragon za wpłatę dla usługi wykonanej dla prezydent dnai 7 marca. Da to wiarygodny obraz sytuacji. Mamy nadzieję, że wojewoda sprawdzi też, czego powodem są zastanawiające zaniki pamięci prezydent Świdnicy.

Dominik Prus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *