Zaczęło się od teatru. Tego świdnickiego. Dzięki ministerialnemu wsparciu udało się przywrócić pamięć o tym, jak grupa ludzi w 1945 roku właściwie wśród ruin po prostu stworzyła profesjonalny teatr. Przez 7 kolejnych lat, gdy istniał, w Świdnicy wystąpili uznani artyści polskiej sceny, a później kina. Wśród nich był też Władysław Sokalski. Mało kto wie, że występował on nie tylko jako aktor, ale był także pierwszym wiceprezydentem miasta. Był odpowiedzialny za sprawy kultury. Razem z Feliksem Olczykiem i Czesławem Sędłakiem najpierw jako pełnomocnicy, a później prezydenci zarządzali Świdnicą.
W czasie pracy nad projektem, dotyczącym świdnickiego teatru, postacią Władysława Sokalskiego zainteresował się Andrzej Dobkiewicz, autor albumu „By czas nie zaćmił i niepamięć”. – Przeczytałem gdzieś, zbierając informacje do publikacji o świdnickim teatrze, że pan Sokalski niedawno odebrał nagrodę za swoją pracę artystyczną – mówi Andrzej Dobkiewicz. – Zaskoczyło mnie to, bo wydawało mi się to niemożliwe. Sprawdziłem i okazało się, że nasz pierwszy wiceprezydent żyje. Od tej chwili nie opuszczała mnie myśl o tym, by Go odwiedzić.
Niestety, kontakt telefoniczny okazał się niemożliwy. – Dziuniek – tak pieszczotliwie o Władysławie Sokalskim mówi jego małżonka Alicja – Dziuniek był bardzo chory. Właściwie spodziewaliśmy się, że może już nie wyjść z choroby. Trafił do szpitala. Tutaj zachorował na sepsę.
Dlatego przez kilka miesięcy pani Alicja nie odpisywała na list Andrzeja Dobkiewicza, który wysłał. W końcu zwrotna wiadomość przyszła.
– W listopadzie odebrałem zaskakujący telefon – opowiada świdniczanin. – W słuchawce po drugiej stronie mówił nasz pierwszy wiceprezydent! Nie ukrywam, że z wrażenia aż usiadłem.
Andrzej dostał zaproszenie do odwiedzenia Władysława Sokalskiego. Do wizyty doszło na początku grudnia. W tej chwili za wcześnie na ujawnianie szczegółów. – Mogę jedynie powiedzieć, że poznaliśmy wiele faktów, dotyczących miasta, które były nieznane do tej pory, przynajmniej z perspektywy współczesnego mieszkańca miasta.
Całą historię mieszkańcy Świdnicy będą mogli poznać już w następnym roku. Opieką projekt otoczyła nowo powołana Fundacja „Idea”. To ona będzie koordynowała praca nad nim. Celem jej działalności jest przywracanie pamięci o ludziach związanych z miastem i go tworzących oraz pielęgnowanie lokalnego patriotyzmu.
– Rozmowa i uściśnięcie ręki człowiekowi, który w maju 1945 roku jako jeden z pierwszych postawił swoją stopę w Świdnicy, już nie Schweidnitz, ale właśnie Świdnicy, to wielki przeżycie – mówi Andrzej Dobkiewicz. – Pan Władysław jest przesympatycznym człowiekiem. Otwartym, rozmownym, ciekawym ludzi.
Najbardziej zasmucony był tym, że świdnicki teatr już nie działa w takiej formule, jaką on współtworzył. – Nie do uwierzenia – mówił kiwając głową.
Ucieszył się jednak na wieść, że w mieście grupa aktorów amatorów podtrzymuje tradycje i pod patronatem Haliny Szymańskiej ze Świdnickiego Ośrodka Kultury dzielnie obdarza nas corocznymi premierami w ramach „Alchemii Teatralnej”. Wzruszył się, gdy dowiedział się, że w tym roku obejrzymy hrabiego Fredrę. – Tak! Fredro! – wyraził swoją aprobatę. Bo warto wspomnieć że właśnie sztuka „Gwałtu, co się dzieje” była jedną z pierwszych wystawionych po wojnie w Świdnicy.
– Jednak najważniejsze, co w tej chwili chcemy przekazać, to najserdeczniejsze pozdrowienia dla mieszkańców miasta, jakie przesłał nasz wiceprezydent – mówi Andrzej Dobkiewicz. –Pan Sokalski pozdrawia serdecznie także prezydent miasta Beatę Moskal-Słaniewską i dziękuje za upominki, które dostał.
Pierwszy wiceprezydent Świdnicy przyjął zaproszenie Fundacji Idea do Świdnicy. Jeśli tylko zdrowie mu pozwoli, pojawi się u nas wraz z wiosną. Ale o tym wszystkim niebawem.
Gdy Władysław Sokalski mówił o mieście, miał łzy w oczach. – Świdnica była i jest moim miastem – przyznał wzruszony.