Do naszej redakcji masowo zgłaszają się zmartwieni, a wręcz przerażeni mieszkańcy Świdnicy, którzy z niepokojem pytają o wycinkę drzew w Parku Centralnym. To co można zaobserwować podczas zwykłego spaceru w okolicach parku to masa ściętych pni i gałęzi. Na skutek wielu próśb czytelników nasza redakcja postanowiła sprawdzić, czy na placu budowy, w jaki zamieniły się tereny zielone Świdnicy, wszystko znajduje się pod kontrolą.
Prawdopodobnie każdy świdniczanin, kiedy myśli „Park Centralny”, widzi biały mostek, wodę i przepiękne, zielone wierzby „płaczące”. Te drzewa stanowiły symbol parku. Stanowiły, bo już w większości zostały wycięte. Nie tylko cieszyły one oczy spacerujących, ale i były domem dla wielu ptaków, które zostały bestialsko pozbawione schronienia tuż przed okresem lęgowym. Wierzby uznane zostały za chore i stanowiące zagrożenie i dlatego zostały usunięte. Trudno jednak uwierzyć, ze nie dało się ich odpowiednio wypielęgnować bądź zabezpieczyć. Ponadto były one mocno nachylone ku wodzie i podczas ewentualnego przewrócenia się, na pewno spadłyby do zbiornika. Nie zraniłyby przy tym nikogo, bo przecież wciąż nie zdecydowano o umożliwieniu pływania po akwenie kajakami.
Jak informuje Urząd Miasta: w Parku Centralnym zostanie wyciętych „około 200 drzew”. Słowo „około” jest oczywiście pojęciem względnym, ale nie trudno sprawdzić, że w rzeczywistości – wg dokumentacji przetargowych -zaplanowanych do wycięcia drzew jest dokładnie 266. Jest to -ironicznie rzecz ujmując – nieco więcej niż 200. Jeden z wykonawców, Farma Miejska, uzyskała nakaz wycięcia 221 drzew, a drugi, zajmujący się zbiornikami wodnymi – Eko Wod, 45. Taką informację można znaleźć sprawdzając listę przetargów w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta (Decyzja nr 176/2016 dot. prac przy kanale Witoszówki i w dokumencie pt. „Rewaloryzacja Parku Centralnego w Świdnicy. Projekt gospodarki drzewostanem”) dostępnej dla wszystkich.
Bez większej wiedzy biologiczno-arborystycznej można jednak zauważyć, że większość dotychczas ściętych drzew była chora bądź obumarła. Aczkolwiek aż 31 z nich została bądź zostanie brutalnie ścięta z – jak można przeczytać w projekcie kształtowania drzewostanu – „powodów kompozycyjnych”. Oznacza to, że z parku zniknie 31 okazów, tylko dlatego, że nie pasowały one do koncepcji wizualnej, prawdopodobnie, architekta.
Urząd Miasta w Świdnicy uspokaja przerażonych mieszkańców, informując, że szykuje wiele nowych nasadzeń, a dokładnie 335 sztuk. Liczby wyglądają dobrze, ale jak sprawa wygląda z perspektywy ekologicznej? Kiedy ścięte zostaje kilkunasto, a nawet kilkudziecięcioletnie drzewo, nie jest możliwym zastąpienie go drzewem o tej samej wielkości. Wycięte bądź zaplanowane do wycinki okazy mają pnie o obwodzie nawet do 300 cm. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że zaplanowane sadzonki zastępcze mają ok. 16-18 cm średnicy. Tak małe drzewa nigdy nie wyprodukują równowartej ilości tlenu, jaką produkuje duże, dorosłe drzewo. Jak czytamy na stronie organizacji zajmującej się ratowaniem ptaków, jestemnaptak.pl: „Duży buk produkuje w ciągu godziny 1200 litrów tlenu. Taką samą ilość produkuje aż 2700 młodych drzewek.”
Nie trudno zgadnąć, że miasto, tworząc projekt rewitalizacji Parku Centralnego, nie konsultowało się z ekologiem bądź specjalistą od spraw ochrony srodowiska, ponieważ ci nigdy nie dopuściliby do takiej rzezi drzew. Każdego mieszkańca cieszył fakt przebudowy terenów zielonych, ale zapewne nikt owej przebudowy nie utożsamiał z obecnie trwającym ekologicznym horrorem. Miejmy nadzieję, że władze miasta opamiętają się zanim z parku znikną kolejne, nie wadzące nikomu, piękne okazy drzew.
/J.N/