
Jak napisała ostatnio Świdnica24.pl, prezydent Moskal-Słaniewska zaraz po wygranych wyborach w 2018 roku bez pytania kogokolwiek zakupiła z budżetu miasta wypasiony samochód służbowy, który wykorzystuje do celów prywatnych tytułem umowy użyczenia. Za ubezpieczenie, naprawy i eksploatację płacą mieszkańcy. Škoda Suberb III za blisko 130 tysięcy złotych przemierza nasz kraj, jak długi i szeroki, bo BMS to zawołana hedonistka i podróżniczka – lubi np. w Ustroniu Morskim poleżeć w Spa. Dostrzegli ją tam mieszkańcy Świdnicy. Doba w hotelu, w którym się zatrzymała to 1000 złotych. Udała się tam oczywiście Škodą. Samochodu prywatnego nie posiada. Bo i po co?

Portal informuje, że zapisy umowy z dnia 28 lutego 2023 stanowią, że musimy pokrywać wszystkie koszty eksploatacji samochodu, również zakup paliwa i wymianę opon. Koszty ponoszone przez prezydent to: rok 2018 – 186 zł, rok 2019 – 182 zł, rok 2021 – 207 złotych.
Lewicowa prezydent często wpada na swoje partyjne spotkania. Nie inaczej było podczas ostatniej konwencji w Wałbrzychu, kiedy nasi użytkownicy zobaczyli, a jakże, limuzynę prezydencką. Szkoda, że BMS odmówiła umieszczenia na niej jakichkolwiek emblematów promujących Świdnicę, chociażby jej herb (wstydzi się?).


Ile prawdy kryje się w namiętnym promowaniu przez nią ekologicznych rozwiązań komunikacyjnych? Czy tyle, ile w zdjęciach na wyborczych plakatach?
W Wałbrzychu jest podobnie?




Foto: Gazeta Wyborcza, użyczone
Źródło: Świdnica24.pl
Lewicowe podejście do tematu własności.
„Kto za to płaci? Pan/Pani”