Wajda we wspomnieniach świdniczan [FOTO]

Głośna książka, która szybko okrzyknięta została najważniejszym debiutem literackim doskonale przeniesiona została na szklany ekran. Plenery kręcone były w pobliskim Wałbrzychu, nic więc dziwnego, że na miejsce premiery wybrano właśnie Świdnicę. Udział w niej wziął zmarły na początku października reżyser Andrzej Wajda oraz Anna Mucha, Anna Powierza, debiutująca na wielkim ekranie Anna Wielgucka oraz autor powieści Tomek Tryzna, Janusz Morgenstern, a nawet sam szef Komitetu Kinematografii Tadeusz Ścibor-Rylski.
Jak do tego doszło? – Andrzej Wajda siedział tutaj przy stole i jadł tort – mówi z uśmiechem świdniczanka Helena Semenetz-Kwiatkowska. To ona, wraz mężem Wiesławem Kwiatkowskim, zorganizowała w Świdnicy wizytę artysty. Niestety, drugi raz naszego miasta już nie odwiedził. – Mówił, że tak dobrej premiery filmu jeszcze nie miał. I wtedy padł pomysł, by i kolejną zrealizować w Świdnicy. Niestety, przypadek sprawił, że nie wyszło.
Do Wajdy napisał syn małżonków, dziś lekarz i ojciec dwójki dzieci, Aleksander. Wszystko dzięki konkursowi – Dziecięce Listy do Obywateli Świata. List małego Olka adresowany był właśnie do słynnego reżysera. Chłopiec prosił reżysera o pomoc w ratowaniu jego dzielnicy, w której ówczesne władze chciały budować zakład chemiczny. – Gdy pojechaliśmy do Krakowa odebrać nagrodę, już wiedzieliśmy, że Andrzej Wajda robi film na podstawie książki Tomka Tryzny, urodzonego w Świdnicy pisarza – mówi Helena Kwiatkowska. – Miasto tym żyło. Musieliśmy spróbować.
Ale samego Wajdy nie było. Była za to Krystyna Zachwatowicz, jego żona. – Zapytaliśmy Panią Krystynę, czy byłaby możliwość zrobienia premiery filmu u nas w Świdnicy – mówi Helena Kwiatkowska. – A ona powiedziała, ku naszemu zaskoczeniu, że tak.
Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. – Spotkanie miało się odbyć w ogrodzie przy naszym domu, ale niestety w ostatniej chwili musieliśmy zmienić plany. Przeszkodził nam deszcz – wspomina Helena Kwiatkowska. – W ostatniej chwili szykowaliśmy dekoracje – śmieje się Wiesław Kwiatkowski. – Obraz, który namalował świdnicki malarz Marian Ruszkiewicz, był jeszcze mokry. I Tomek Tryzna, który dostał go w prezencie, poplamił sobie spodnie farbą.

Premiera filmu odbyła się w nieistniejącym już kinie Gdynia. Po projekcji, podczas bankietu, Ścibor-Rylski zaproponował zorganizowanie premiery kolejnego filmu w Świdnicy. – Pan Andrzej mówił, że to będzie „Pan Tadeusz”, że się do niego przymierza – mówi Helena Kwiatkowska. – Ale odwołali go z funkcji szefa Kinematografii, a producentem nie był już pan Morgenstern i mimo starań, nie udało się – dodaje Wiesław Kwiatkowski.
Fotografie pochodzą z prywatnych zbiorów rodziny Kwiatkowskich

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *