Ostatnie lata to uzasadniony ogromny wzrost społecznej świadomości ekologicznej. Ze zgrozą obserwujemy zmianę klimatu, wycieki ropy naftowej, zanieczyszczenie wód morskich tworzywami sztucznymi i zmniejszanie się bioróżnorodności. O potrzebie większej wrażliwości na środowisko naturalne mówi Papież Franciszek, prezydenci państw, celebryci i naukowcy.
Działamy. Segregujemy śmieci, wymieniamy piece węglowe na gazowe. Coraz bardziej popularna staje się gospodarka obiegu zamkniętego, czyli regeneracyjny system gospodarczy, w którym minimalizuje się zużycie surowców i wielkość odpadów oraz emisję i utraty energii poprzez tworzenie zamkniętej pętli procesów, w których odpady z jednych procesów są wykorzystywane jako surowce dla innych, co maksymalnie zmniejsza ilość odpadów produkcyjnych. Ludzie zaczynają zdrowo się odżywiać, co widzę na przykładzie mojej małżonki, która od dawna stosuje wegańską dietę i zachowuje świetne zdrowie.
Zmarły kilka dni temu wybitny brytyjski myśliciel Roger Scruton w książce „Zielony konserwatyzm” – dla mnie osobiście bardzo ważnej – problem ochrony środowiska postrzegał jako wyrastający z utraty równowagi, do której dochodzi, gdy ludzie przestają pojmować swoje otoczenie jako dom. Pokazał, że problem ekologii nie jest ani lewicowy ani prawicowy. Wskazywał jednak, że wiele programów na rzecz środowiska raczej straszy zwykłego obywatela, ale go nie zjednuje. Człowiek „tkwi pośród tysiąca przestróg i nawoływań, mając nadzieję, że dotrze do mety życia i od tego hałasu nie oszaleje”.
Zakazane patyczki do balonów
Procedowana dzisiaj przez Radę Miejską Wałbrzycha uchwała w sprawie ograniczenia stosowania oraz wyeliminowania niektórych, jednorazowych wyrobów z tworzyw sztucznych to mocny akord w działaniach na rzecz środowiska naturalnego. Jednak z dobrych intencji wyłania się prawo niezmiernie restrykcyjne, a przez to zapewne trudne do stosowania. W § 3 uchwały czytamy, że w miejscach oznaczonych znakiem „STREFA WOLNA OD JEDNORAZOWEGO PLASTIKU”, wprowadza się zakaz: posiadania, używania, udostępniania oraz sprzedaży następujących produktów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych i oksydegradowalnych tworzyw sztucznych takich jak np. pojemników na żywność, z pokrywką lub bez, b) pojemników na napoje, z pokrywką, z wieczkiem lub bez, c) sztućców, w tym: widelców, noży, łyżeczek, pałeczek, d) talerzy, e) słomek, f) mieszadełek do napojów, g) patyczków mocowanych do balonów lub służących jako podparcie do balonów przeznaczonych do użytku nieprofesjonalnego.
Strefa wolna od jednorazowego plastiku to – wedle uchwały – nieruchomości stanowiące własność Gminy Wałbrzych, obiekty użyteczności publicznej lub inne ogólnie dostępne znajdujące się na nieruchomościach stanowiących własność Gminy Wałbrzych, obiekty i tereny będące w posiadaniu gminnych jednostek organizacyjnych. Uchwała przewiduje, że naruszenie zakazów podlega karze grzywny w trybie i na zasadach określonych w prawie o wykroczeniach.
I tu pojawia się problem. Bo Rada Miejska Wałbrzycha stawia się w miejscu ustawodawcy i kreuje nowy katalog wykroczeń. A kary w kodeksie wykroczeń to przecież nie tylko nagana czy upomnienie, ale i grzywna do 5000 zł, czy nawet areszt do 30 dni. Mam ogromną wątpliwość, czy radni mogą przejmować takie kompetencje. Kolejna moja wątpliwość dotyczy kierunku tej polityki karnej. Czy walcząc karami z plastikiem należy zaczynać od dolegliwości wobec konsumenta, który na co dzień zalewany jest tanim plastikowym produktem? A może lepiej adresować przepisy do przedsiębiorców, czy – przede wszystkim – do samych producentów plastiku?
Potrzebna walka, ale legalna i racjonalna
Wydaje mi się, że autor uchwały zdaje sobie sprawę z tego, że prowadzi do precedensu prawnego, bo w długim uzasadnieniu powołuje się na fakt, że chodzi o normowanie sytuacji lokalnych o charakterze szczególnym, nadzwyczajnym, co do których brak regulacji przepisami ogólnopaństwowymi. Kibicuję zmaganiom w walce z plastikiem, ale apeluję, aby nasz lokalny prawodawca był bardziej racjonalny.
Piotr Sosiński