– Na obiekcie od dłuższego czasu składowane są zapakowane grzejniki do centralnego ogrzewania. Był to sprzęt nowy, zapakowany, nigdy nie podłączony na obiekcie. Możliwe, że część z nich została przywłaszczona przez kierownika. Wiemy, że zabiegał o likwidację grzejników ze stanu – czytamy w anonimowym liście wysłanym do naszej redakcji podpisanym przez pracowników krytej pływalni przy ul. Równej. W tym samym dokumencie czytamy też, że na pływalni dochodziło do wielu nadużyć. Kierownik miał bez skrupułów wykorzystywać firmowy sprzęt do celów prywatnych. – Sami wiele razy pakowaliśmy ten sprzęt do jego auta prywatnego. Zawsze wracał starszy lub zniszczony – piszą zdesperowani pracownicy.
Okazuje się, że choć sprawa dopiero dziś ujrzała światło dzienne, wiadomo było o niej już wiele miesięcy temu. – Kwestia ewentualnego zniknięcia grzejników była badana przez specjalnie powołaną komisję na przełomie 2014 i 2015 roku – wyjaśnia Edmund Frączak, wciąż jeszcze dyrektor OSIR-u. – Była to rutynowa kontrola, lecz sprawa grzejników była badana ponieważ kierownik zabiegł o ich wyłączenie z ewidencji – dodaje Frączak. Na początku minionego roku ta sama komisja złożona z pracowników związków zawodowych zakończyła pracę. Wynik był jednoznaczny. Kilkanaście grzejników z około 22 zakupionych i składowanych na basenie zniknęło! Kierownik wyjaśniał, że sprzęt został użyty na innych obiektach OSIR-u, lecz nic na to nie wskazywało.
Zaraz po kontroli Frączak przygotował wniosek do władz miasta o zmianę struktury organizacyjnej ośrodka. Było to już po zmianie władzy w Świdnicy, szanse na reakcję były więc spore. Przypomnijmy, że poprzednia ekipa rządząca w wyniku politycznego sporu (Frączak zdecydował się odejść ze Wspólnoty Samorządowej i wraz z Zygmuntem Worsą tworzyć Wspólny Powiat) chciała zwolnić Frączaka. – Na początku lutego minionego roku spotkałem się z zastępcą prezydenta, Szymonem Chojnowskim i poinformowałem go o zdarzeniu na pływalni. Mam na myśli kradzież grzejników – wyjaśnia Edmund Frączak. – Liczyłem, że sprawa zostanie załatwiona. Tak się jednak nie stało. Urząd zaprzecza, że o wynikach kontroli wiedział.
– Jest to dla nas zupełnie nowy problem. Prezydent miasta przekazała sprawę do wyjaśnienia Świdnickiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji. Ewentualne nieprawidłowości w pracy kierownika basenu podlegają skontrolowaniu przez szefa jednostki. Prezydent miasta nie zlecała wcześniej kontroli, dotyczącej pływalni przy ul. Równej – wyjaśnia rzecznik Urzędu Miejskiego w Świdnicy, Magdalena Dzwonkowska.
Ewentualnej kradzieży grzejników nie chce komentować też kierownik pływalni-Robert Nowakowski, zaznacza jednak, że żadnej kontroli w obiekcie nie było. – Sprawę musi wyjaśnić komisja, która będzie miała dostęp do dokumentów, nie jestem od udzielania informacji, od tego jest dyrektor. Nie było w tej sprawie żadnej komisji, tylko inwentaryzacja w 2014 roku. To grzejniki z 2005 roku – mówi Nowakowski. Podobny anonim jak do naszej redakcji trafił też do prokuratury a ta przekazała sprawę policji.
Jaki będzie finał sprawy? Nie wiadomo. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dziś prace na basenie rozpoczęła komisja powołana przez prezydent Słaniewską.
Lada chwila ze świadczenia rehabilitacyjnego na stanowisko pracy ma wrócić dyrektor Edmund Frączak, który od 29 kwietnia przebywa na zwolnieniu. Czy pracownicy słusznie obawiają się, że dostanie on wypowiedzenie a jego miejsce zajmie niejaki Jerzy Żądło? Obecnie zastępca kierownika ds. technicznych powołany przez pełniącego dyrektorskie obowiązki Jana Czałkiewicza? Na to pytanie, choć zadane też w piśmie od pracowników, nie uzyskaliśmy odpowiedzi. – Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie odpowiedzieć na poniższe pytania – wyjaśniła nam rzeczniczka urzędu.
Kryta pływalnia przy Równej od zawsze jest solą w oku, zwłaszcza dyrektora Frączaka. To właśnie z pływalni masowo „wychodziły” dziesiątki anonimów skarżących się na pracę dyrektora. – Jedynym wyjściem z sytuacji jest uporządkowanie kwesti na krytej pływalni i przywrócenie mi pełnomocnictw, tak by uspokoić sytuację na basenie– uważa Frączak.
Czy Frączak zdoła jednak sytuację uspokoić? Skoro wokół niego samego od miesięcy sporo się dzieje?
Już w 2013 roku Frączak „naraził się” ówczesnej władzy. Dostał naganę, bo rzekoma kontrola w OSIRZE wykazała, iż naruszył on dyscyplinę finansową. Nic takiego nie wykazała jednak Regionalna Izba Obrachunkowa ani Główna Komisja Orzekająca przy Ministerstwie Finansów. Również Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie umarza sprawę. Miasto stoi jednak przy swoim. Murdzek zawiesza Frączka z funkcji choć faktycznie nie doszło do naruszeń.
Cała sprawa szerokim echem odbiła się w mieście. Część radnych staje w obronie Frączaka. Na sesji Rady Miejskiej tuż przed odczytaniem protokołu Komisji Rewizyjnej, która badała sprawę OSIR-u radni odczytują swój apel. Wśród obrońców dyrektora znajdują się też radni lewicowi, wśród nich Beata Moskal-Słaniewska, przyszła prezydent Świdnicy!
Sprawa Frączaka będzie miała swój finał w sądzie. Dyrektor domaga się bowiem od miasta odszkodowania. Chce 50 tysięcy. –Nie chcę, by Pani prezydent była z tą sprawą utożsamiana lecz formalnie to z miastem spotkam się w sądzie – mówi Frączak.