Dziś Urząd Miejski w Świdnicy wystosował w sprawie tego Listu oficjalny komunikat (więcej TU).
Podaje w nim, że inwestycji, która niebawem rozpocznie się na drodze 35, „winni” są byli prezydenci – Wojciech Murdzek i Ireneusz Pałac.
Chodzi o rondo przy skrzyżowaniu ulic Ceglanej i Ludwika Zamenhofa. Inwestycja wzbudza emocje wśród mieszkańców. Wzbudza też wśród polityków. Dlaczego?
Bo ci pierwsi widzą uciążliwości, a ci drudzy drugie dno.
Co ciekawe, w tym przypadku nie chodzi o samo rondo. Sprawcą zamieszania jest tak naprawdę teren obok. Jego część została sprzedana pod Bricomarche. Drugą część w dwóch transakcjach za około 2 miliony 600 tysięcy kupił pośrednik i tu właśnie budowany jest Kaufland. Sklep ten będzie naturalną konkurencją dla Intermarche (taką konkurencją nie byłby ogrodniczy Bricomarche) i prawdopodobnie dlatego jego budowa wzbudza tak duże, umiejętnie podsycane, emocje. Zwłaszcza że właścicielem sklepu Intermarche jest Dorota Trajder, świdnicki przedsiębiorca, która w czasie niedawnej kampanii wyborczej należała do komitetu honorowego Beaty Moskal–Słaniewskiej.
Uciążliwości dotyczą każdej inwestycji drogowej. Za kadencji Murdzka przygotowano też remonty ulic Sikorskiego i Kliczkowskiej. Obie realizowane były już w tej kadencji i przed nimi prezydent Moskal-Słaniewska nie broni się, jak diabeł przed święconą wodą. Nimi się chwali. Dlaczego zatem właśnie to rondo wymaga specjalnych tłumaczeń? Nie będzie bardziej uciążliwe niż inne inwestycje, na przykład ta przy Sikorskiego, gdzie zablokowana będzie cała ulica. Takie są uroki rozwoju miasta.
Być może dlatego, że prezydent Słaniewska dokładnie wiedziała, że zablokowanie budowy ronda, oznacza zablokowanie budowy Kauflandu. A tym samym zablokowanie budowy konkurencji dla Intermarche, którego właścicielem jest Dorota Trajder, która przypomnijmy jeszcze raz wspierała ją w kampanii. Już raz ten fakt został podniesiony w kampanii prezydenckiej w 2014 roku. Wtedy wzbudził negatywne emocje i został odczytany jako atak w przedsiębiorcę. Tymczasem bez pokazania tych faktów nie można zrozumieć właściwie całej sytuacji. Inaczej odczytuje się bowiem podobno osobiste zaangażowanie prezydent w zablokowanie inwestycji u samego wojewody. Inaczej jej rozmowy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Inaczej jej wystąpienia na sesjach i komisjach Rady Miejskiej. Fakt ten pozwala zadać jej publiczne pytanie, czy na pewno chodzi o dobro mieszkańców i miasta? A może o rewanż za wsparcie w wyborach samorządowych?
Podobna sytuacja jest już zgłoszona do CBA przez poseł Annę Zalewską. Chodzi o firmę Blackrock Propertis. Zatrudniona w niej jest pasierbica Beaty Moskal-Słaniewskiej, a firmie nie naliczono jak do tej pory milionowej kary za niewywiązanie się z umowy. Co dalej miasto zamierza z tym fantem zrobić, nie wiemy, bo rzecznik urzędu nie odpowiada na nasze pytania i blokuje nam dostęp do informacji.
– Ronda powstają dla bezpieczeństwa – mówi tymczasem były prezydent Wojciech Murdzek, pytany przez nas o sprawę. – Negowanie oczywistych rozwiązań jest niestosowne. Podobnie jak wmawianie mieszkańcom, że budowa ronda zwiększy ruch na drodze. Ruch będzie taki sam, niezależnie, czy powstanie rondo.
Dlaczego zwiększeniem ruchu na „35” nie przejmowała się ekipa Adama Markiewicza, gdy powstawało przy tej ulicy Intermarche. Wtedy dla odmiany protestował lokalny biznes. Nie protestowała ekipa Adama Markiewicza, gdy sprzedawano teren pod Tesco, tuż obok „35” dla firmy Condix. (ten temat obecna prezydent powinna znać doskonale, bo zaangażowany był w sprawę jej współmałżonek). Dziś ekipa Beaty Moskal-Słaniewskiej, namaszczona politycznie przez Adama Markiewicza odcina się od budowy ronda przy Zamenhofa. Zapomina jednocześnie, że w Polsce mamy ciągłość władzy i z jednej strony wypina się pierś po nagrody za lata poprzednie, a z drugiej dostaje baty za nietrafione działania.
Czy na pewno sprawa budowy ronda tak bardzo obrusza mieszkańców? Być może. Ale obruszało ich też wycięcie 200 drzew pod inwestycję już za prezydentury Beaty Moskal-Słaniewskiej, nad czym ewidentnie urząd nie zapanował. Obrusza to, czy będą mieli odpowiednie ekrany dźwiękoszczelne, które ich zabezpieczą, a do czego obecna ekipa się nie pali. Zamiast podjąć z mieszkańcami dialog, prezydent Beata Moskal-Słaniewska żongluje faktami (na sesji na przykład podała, że teren pod Kaufland został sprzedany za 900 tysięcy złotych, podczas gdy sumarycznie działki pod inwestycję sprzedano za blisko 3 miliony złotych.). List, który dziś wysłała do mieszkańców, ma na celu jedynie podgrzanie emocji, bo nie wpłynie na poprawę bytu mieszkańców wymienionych w nim ulic. Dla świdniczan znaczenie ma raczej to, jak inwestycja będzie przebiegać, a nie kto ją firmuje. A przede wszystkim, że poprawi bezpieczeństwo na drodze, czego urzędująca prezydent zdaje się nie dostrzegać.
I na koniec żartobliwy komentarz, nawiązujący do rekalmy Plusa, który nadesłał nam w sprawie Ireneusz Pałac, były zastępca prezydenta, drugi „winny” inwestycji przy Zamenhofa. – Umiem ruszać uszami. Umiem zrobić rurkę z języka. Umiem nie oblizać się po pączku. Umiem nie rumienić się przy pisaniu bzdur. Umiem odwracać kota ogonem do góry. Umiem robić ludziom wodę z mózgu. Umiem nawet przepraszać, że za cudzą kasę poprawiają się świdnickie drogi. Umiem strugać z siebie głupka. Wszystko umiem. Brawo ja.
Dominik Prus