W tej chwili znalazcy zbierają dokumentację niezbędną do rozpoczęcia wydobycia. Tauron zapewnił ich, że zgodę otrzymają.
-Jesteśmy na etapie zbierania wszystkich pozwoleń. Jesteśmy już po rozmowach z Tauronem, który wyraził zgodę, jeszcze nie na piśmie, ale po spotkaniu w Tauronie mamy zapewnienie o wydaniu pozwolenia na pracę pod linią średniego napięcia. Oczywiście będzie mogło się to odbyć, jeśli spełnimy odpowiednie warunki wynikające z regulaminu bezpieczeństwa pracy. Zgodziliśmy się na to wszystko i będziemy tego przestrzegać. Podczas prac będzie dodatkowy inżynier ze wszystkimi uprawieniami do prowadzenia robót pod linią średniego napięcia, który będzie nadzorował te prace – mówi znalazca Piotr Koper.
Zanim zaczną kopać, muszą jeszcze otrzymać zgodę od PKP i konserwatora zabytków.
-Prowadzimy też rozmowy z PKP. Złożyliśmy wszystkie dokumenty i czekamy na odzew. Z tego co wiemy, dowiadywaliśmy się nieoficjalnie, myślę że PKP też wyrazi zgodę, jeśli zachowamy odpowiednie warunki pracy- mówi Piotr Koper – Złożyliśmy także wszystkie dostępne nam w tej chwili dokumenty u konserwatora zabytków, potem je uzupełnimy o zgodę właściciela gruntu, czyli PKP i Tauronu. No i możemy kopać.
Znalazcy chcą wykonać trzy przekopy. Koszt całej operacji pokryją sami.
-Będziemy chcieli wykonać trzy przekopy kontrolne: na początku 65 kilometra, w połowie zatoki i dalej w kierunku wiaduktu. To będą trzy przekopy o szerokości 1,5 do 2 metrów i głębokości od 5 do 9 metrów, w zależności od tego, w jakim terenie będziemy się znajdować – mówi Piotr Koper – Sami to wszystko finansujemy, są firmy które chcą z nami współpracować, oferują sprzęt ciężki i pomoc w ogrodzeniu terenu. Myślę, że jakoś sobie z tym wszystkim poradzimy.
Badania odkrywców potwierdził dr Adam Szynkiewicz.
-Dr Adam Szynkiewicz jest cenionym ekspertem w dziedzinie badań GPR. Mam szczęście, że jest moim znajomym i zgodził się uczestniczyć w badaniach na 65 km. Co jest symptomatyczne to fakt, że on używał dokładnie takiego samego sprzętu, dokładnie takiego samego georadaru z takimi samymi antenami, jak te których używało AGH. Badania AGH wskazują, że nie ma złotego pociągu, a badania dr Szynkiewicza są bardzo duże anomalie i wyraźnie widoczne zaburzenie na obserwowanym terenie. Przedstawialiśmy te badania na konferencji prasowej, ale w tym całym zamieszaniu związanym z tą konferencją i przy natłoku informacji i stanowisku AGH, te badania umknęły. Ale to są niezbite dowody.
Odkrywcy szukali potwierdzenia wyników swojej pracy także w niezależnych, zagranicznych ośrodkach naukowych.
-Co najciekawsze, te badania zostały wysłane do niezależnego ośrodka do Anglii w formie surowej, bez określenia tego gdzie się odbywały, a jakim terenie,w jakim celu i czego szukamy. Ten ośrodek opracował badania i odesłał wyniki w formie prezentacji 3D, im wychodzi dokładnie ta sama interpretacja, którą ma dr Szynkiewicz i my. Jesteśmy więc dobrej myśli. Nie opieramy się na wróżkach i samych przekazach nieżyjących świadków. Nie szukamy taniej sensacji. Zrealizowaliśmy jeden z największych projektów badawczych w Wałbrzychu. Wykonaliśmy ogromną pracę, to daje nam 100% podstawę sądzić, że to my mamy rację, a nie AGH – mówi Piotr Koper.
Jak to możliwe, że badania wykonane w tym samym miejscu, za pomocą tego samego sprzętu przez dr Szynkiewicza i naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej, dają zupełnie odmienne wyniki?
-Sposób prowadzenia badań jest ogromnie ważny. Nie można tego lekceważyć. Podczas konferencji naukowcom z AGH zadano pytanie czy sposób prowadzenia badań ma wpływ na ich wyniki. Zostało powiedziane, że nie ma wpływu. To jest nieprawda. Sposób prowadzenia badań ma ogromny wpływ na ich wyniki. Jeżeli robimy USG wątroby i przykładamy urządzenie do pleców to jej nie zobaczymy, chociaż wiemy gdzie jest wątroba. Tak samo jest tutaj – mówi Piotr Koper.
Zdaniem Piotra Kopra sposób prowadzenia badań odgrywa ogromną rolę. Może wręcz determinować wyniki prowadzonych prac.
-Sposób prowadzenia badań, ilość linii profilowych, kierunek ich prowadzenia, ustalenie głębokości pomiarów, skorelowanie tego wszystkiego to jest bardzo dużo pracy, ale to ma wpływ na wynik badań. Z tego co wiem AGH prowadziło prace wzdłuż istniejącego tunelu. My wszystkie badania prowadziliśmy w poprzek. Czyli prowadziliśmy je w całkiem innym kierunku, po to, żeby jak najwięcej można było uzyskać na każdym profilu badania. I dlatego nasze wyniki są wiarygodne – mówi Piotr Koper.
Dr Adam Szynkiewicz uważa, że jeżeli występuje w tym miejscu tunel, to jest w nim raczej pociąg sztabowy, a nie pancerny. Naukowiec zaznaczył na mapie anomalie, które odkrył w rejonie 65 kilometra trasy kolejowej Wrocław – Jelenia Góra. Sugerował poszukiwaczom miejsce, w którym należałoby kopać. Leży ono nieco z boku od tego, które wytypowali znalazcy. Zdaniem Piotra Kopra, te nieścisłości rozwieją efekty pracy koparki.
-Teraz już weryfikacji danych będzie dokonywała koparka. To jest bardziej brutalna metoda badawcza, ale niezwykle skuteczna. Tak więc raczej będziemy teraz polegać raczej na tym, co nam pokaże ziemia. A te wyniki, które zostały nam przekazane pokrywają się dokładnie z tym, co my widzimy na naszych badaniach – mówi Piotr Koper – Wiemy, że w zatoce są tory. Wiemy, że tych torów są cztery pary, będziemy się starali je też odkopać. Wiemy, że te tory giną w skarpach po lewej i po prawej stronie. Odkopywanie tej zatoki będziemy prowadzili według tego, jak ustawiony jest na torach pociąg. W lewo lub w prawo. I na pewno się nie pomylimy.
Anomalie na 65 kilometrze trasy kolejowej Wrocław – Jelenia Góra potwierdziły także badania wykonane aparatem termograficznym przez Michała Banasia, geologa i pracownika Instytutu Nauk Geologicznych PAN. Jest on autorem patentu międzynarodowego z zakresu aparatury do badań minerałów.
-Jego wyniki są takie same jak nasze. Myśli prezentowali wyniki z badań termowizyjnych jako pierwsze już na konferencji. W skarpie są ogromne wycieplenia. I nie prowadziliśmy tych badań w lecie, jak ktoś napisał. Badania kamerą termowizyjną były prowadzone 28,29 i 30 listopada, kiedy były już pierwsze przymrozki. Następne badania robiliśmy między 3, a 4 stycznia. Chcieliśmy wtedy potwierdzić wyniki naszych badań, po drugiej stronie torów. W naszych badaniach widzimy ogromną anomalię, wychodzi nam, że tam jest otwór o powierzchni przynajmniej 3 na 3 metry. Nie opieramy się na wróżeniu z fusów, tylko na badaniach, które tam prowadzimy już od dłuższego czasu – mówi Piotr Koper.
Piotr Koper przyznaje, że po konferencji prasowej jego zespół zetknął się z falą nienawiści. Odkrywcy stracili też część sponsorów deklarujących pokrycie kosztów całej operacji. To jednak w żaden sposób nie odbiera znalazcom zapału do pracy, a ich determinacja by udowodnić światu że się nie mylą, jest jeszcze większa.
-Ta konferencja dla niektórych była szokiem. Trzeba przyznać, że wyniki AGH były dla niektórych szokiem. W internecie rozlała się fala hejtu, który nas dotknął bezpośrednio. Pisano, że jesteśmy nieuki, że nasze badania nic nie znaczą. Tym się jednak zbytnio nie przejmujemy, bo przekaz pozytywny od ludzi, od mediów i uczestników tej konferencji jest pozytywny. Ludzie do nas dzwonią, wpisują się na naszej stronie czy na Facebooku. Daje nam to dużo siły do tego, żeby to drążyć dalej. Fakt, że większość dużych sponsorów, którzy obiecywali, że wyłożą pieniądze i będą nas wspierać, po tej konferencji odeszło. Teraz mamy całkiem nową ekipę ludzi, którzy chcą z nami współpracować. Są to mniejsze formy, drobni przedsiębiorcy, ale skupieni wokół tego projektu i zdeterminowani, żeby to odkopać – mówi Piotr Koper.
Rozpoczęcie prac pozytywnie opiniuje Gmina Wałbrzych pod warunkiem zachowania bezpieczeństwa, przedstawienia planu i uzyskania zgody od PKP i Tauronu. Gmina ma być też informowana o postępie prac. Wypowiadający się w tej sprawie asystent prezydenta Wałbrzycha, Arkadiusz Grudzień przyznał, że władze gminy nie będą w żaden sposób utrudniać odkrywcom pracy.
źródło: złotypociag.com
fot. red. (archiwum)