Co dalej z nielegalnymi wysypiskami śmieci?

O nielegalnym wysypisku we wsi głośno zrobiło się kilka tygodni temu. O jego istnieniu nie wiedziały władze samorządowe, bo decyzji administracyjnej na jego powstanie nie wydały. Wiedzą natomiast a raczej czują – mieszkańcy, nieprzyjemny zapach unosi się bowiem już od wjazdu na wieś. – Już kilka tygodni temu zaczęły pojawiać się tu ciężarówki – mówi jeden z mieszkańców wsi. – Ale dopiero niedawno okazało się, że wyrzucają nam pod nosem śmieci. Wszystkie samochody były zakryte, nie mieliśmy pojęcia co wwożą, potem śmieci były zasypywane piaskiem – dodają mieszkańcy. Dopiero, kiedy wiatry zmieniły kierunek mieszkańcy zaczęli odczuwać zapachy. Wtedy się zaczęło. Mieszkańcy rozpoczęli protesty, żądając likwidacji nielegalnego wysypiska. – Próbki do badań pobrał już Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. On też prowadzi postępowanie w tej sprawie – mówi rzecznik Urzędu Gminy Janusz Waligóra. Podobnie Starostwo Powiatowe w Świdnicy.
– Trwają obecnie czynności kontrolne składowiska w Krzczonowie – wyjaśnia kierownik Delegatury w Wałbrzychu Zdzisław Kędziora. – W trakcie kontroli ustalono, że odpady zostały zdeponowane bez stosownego zezwolenia. – Teraz to wójt gminy uprawniony jest do wydania decyzji nakazującej usunięcie odpadów – dodaje główny specjalista WIOŚ-u Mariusz Waśko – Służby środowiskowe i organy ścigania prowadzą w tej chwili postępowania. Do momentu zakończenia, trudno jest podejmować dalsze kroki – wyjaśnia Janusz Waligóra, rzecznik Urzędu Gminy.
Sprawą zainteresowała się też prokuratura. – Zachodzi uzasadnione podejrzenie, ze doszło do przestępstwa – mówi prokurator Marek Rusin. – Dlatego podjęte będzie prowadzone postępowanie, które ma sprawdzić, czy składowisko nie zagraża życiu i zdrowiu mieszkańców i środowisku naturalnemu. Gdyby okazało się, że tak winnym grozi nawet do 5 lat pozbawiania wolności.
Niestety, nielegalne wysypiska nie są tylko kłopotem wsi. Mieszkańcy os. Zawiszów w Świdnicy od 3 lat walczą z podobnym problemem. Na razie sprawa wciąż pozostaje nierozwiązana. Może się okazać, że finalnie powiat będzie musiał wysypisko usunąć na swój koszt a ten może sięgnąć nawet 4 mln zł. – Do tej pory nałożyliśmy na firmę 3 grzywny, każda po 50 tys. zł. oraz złożyliśmy wniosek do Urzędu Skarbowego w Warszawie o ściągnięcie tych należności. Aktualnie przygotowujemy wniosek o nałożenie 4, ostatniej grzywny. Musimy trzymać się tej procedury, żeby później nikt nie mógł nam zarzucić przed sądem, że postępowaliśmy niezgodnie z przepisami. Po nałożeniu tej ostatniej, 4 grzywny będziemy przystępować do wykonania zastępczego w celu usunięcie odpadów – komentuje rzecznik starostwa, Piotr Dębek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *