Czy zauważyli Państwo, jak wielu medyków mamy w tych wyborach na listach wyborczych? Panowie doktorzy Kubiaczyk i Serafin, czy pani doktor Hausman, to tylko niektórzy przedstawiciele tego zacnego zawodu, chcący zaistnieć w polityce.
Zachodzimy w głowę, dlaczego zacisze gabinetu lub szpitalna sala przestają im wystarczać? Czy władza aż tak potrafi uwodzić? Bo przecież na pewno nie chodzi tu o pieniądze. Te mają. Przypomnijmy chociażby zarobki doktora Romana Szełemeja w szpitalu im. A. Sokołowskiego, w którym tylko od stycznia do lipca 2021 roku zarobił ponad 400 tysięcy złotych z tytułu pracy na ¼ etatu i otrzymał 165 tysięcy za niewykorzystany urlop.
Co zatem pcha medyka do tego typu zmian w życiu?
Naszym zdaniem każda zmiana ma swoje źródło albo w inspiracji, albo w desperacji. Czym innym niż desperacją jest zachowanie doktora Mirosława Lubińskiego, którego tym razem widzimy na listach Koalicji Obywatelskiej, gdyż na wszystkich innych już był?
Mamy poczucie pewnej satyryczności tej sytuacji. Zwłaszcza, kiedy słyszymy od prezydenta R. Szełemeja, że z Lubińskim przyjaźni się już blisko 30 lat. I zaraz nasuwa się nam pytanie – czy to prawdziwa przyjaźń, czy raczej ta z rodzaju politycznych?
Powróćmy na chwilę do roku 2010 i do afery związanej z wałbrzyską korupcją wyborczą. To właśnie Mirosław Lubiński składał protesty wyborcze związane z kupowaniem głosów, w efekcie czego sąd nakazał powtórkę wyborów i ustąpienie, wówczas prominentnego działacza Platformy Obywatelskiej i prezydenta Wałbrzycha, Piotra Kruczkowskiego. To Lubiński na konferencji prasowej prezentował słynne nagrania rozmowy ówczesnego senatora PO z Longinem Rosiakiem.
„To człowiek, który od zawsze niszczył Platformę” – mówi anonimowo działacz PO o Lubińskim. „Co on robi na naszych listach? Dlaczego teraz cieszy się poparciem Szełemeja? – dodaje
Odpowiedzi poszukajmy w niespełnionych ambicjach Romana Szełemeja. Jak usłyszeliśmy od lokalnych działaczy Platformy, Lubiński to kukułcze jajo prezydenta Wałbrzycha, który tym sposobem próbuje zasilić szeregi swoich szabel w Sejmiku Wojewódzkim. Szable, którymi będzie próbował wywierać nacisk na koalicję sejmikową, aby zostać Marszałkiem Województwa.
„Po przegranych wyborach na szefa dolnośląskich struktur PO oraz po klęsce swojej kandydatury na fotel Wojewody Szełemej musi „odzyskać twarz”. Marzy mu się stanowisko Marszałka, ponieważ zadłużony Wałbrzych już go nie interesuje”- mówi anonimowo lokalny działacz PO z otoczenia R. Szełemeja. Do tego potrzebuje Lubińskiego?
A co z samym Lubińskim? Politycznie był już wszędzie. W latach 1996-1999 był członkiem Socjaldemokracji Polskiej, następnie Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Z list tej partii dostał się do Senatu. W 2004 roku znowu trafił do Socjaldemokracji Polskiej. W międzyczasie jest radnym miejskim i bezskutecznie ubiega się o urząd prezydenta Wałbrzycha. W 2012 r. ponownie wraca do SLD, aby w 2018 r. odejść z Lewicy i trafić w objęcia PSL-u. To z tej partii otrzymał mandat radnego województwa. Miłość do PSL nie trwa długo.
Lubiński odchodzi z partii i zostaje radnym niezrzeszonym. Deklaruje wtedy chęć współpracy z klubem PiS oraz Bezpartyjnych Samorządowców. W 2019 roku startuje jako bezpartyjny kandydat do Senatu z ramienia własnego komitetu, lecz bez efektu. Dobrze znający lokalną politykę mówią nam, że nie było to nic innego, jak taktyka PiS na odebranie elektoratu Agnieszce Kołacz-Leszczyńskiej, czyli ówczesnej kandydatki PO.
W Sejmiku Mirosław Lubiński ponownie dokonuje wolty i tworzy kolejny klub z radnymi: Patrykiem Wildem, Dariuszem Stasiakiem, Markiem Obrębalskim oraz Michałem Bobowcem. Po nieudanym puczu i próbie obalenia zarządu województwa, czyli swoich dawnych kolegów, tworzy klub o nazwie „Dolnośląska Koalicja Samorządowa”. Kilka dni po zmianie nazwy klubu, Lubiński starym zwyczajem zmienia barwy polityczne – idzie do Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej.
W 2023 roku trafia do sejmikowej Koalicji Samorządowej, tworzonej przez dawnych kolegów – Stasiaka i Wilda, aby w 2024 roku kompletnie skołowani wyborcy zobaczyli go na listach PO.
Kręgosłup moralny Lubińskiego wydaje się być tak samo plastyczny jak ten polityczny. Pełniąc funkcję przewodniczącego sejmikowej komisji zdrowia, wpływał na funkcjonowanie marszałkowskiej spółki Uzdrowisko Szczawno-Jedlina S.A., w której prezesem był Jacek Jackowiak, prywatnie kolega Lubińskiego. Dyrektorem spółki został asystent polityczny radnego – Rajmund Niwiński.
Po ujawnieniu przez Telewizję Dami szeregu nieprawidłowości w spółce, prezes Jackowiak został odwołany ze stanowiska, a wraz z nim zatrudnione przez niego osoby.
Temu chocholemu tańcowi doktora Lubińskiego przyklaskuje dzisiaj kolega po fachu – doktor Szełemej, który nazywa go wieloletnim przyjacielem. Ciekawi nas jak długo potrwa przyjaźń obu panów i czy wyborcy dadzą się na nią nabrać?
Linki do przytoczonych informacji:
https://wiadomosci.wp.pl/platforma-obywatelska-znowu-falszuje-kolejna-afera-6032725823206529a
https://wiadomosci.wp.pl/platforma-obywatelska-znowu-falszuje-kolejna-afera-6032725823206529a
https://walbrzych.naszemiasto.pl/sad-przyznal-racje-komitetowi-szelemeja/ar/c1-1003855
Kitel i stetoskop to atrybuty lekarza, a nie polityka. Poza manipulacją polegającą na wzbudzeniu zaufania do kandydata poprzez wygląd prezentowany na bilbordach można by rzec, że treści w tym nie ma żadnej. Bo chyba lekarz czy pielęgniarka nie będzie robić iniekcji bądź ordynować leków mieszkańcom w ramach uchwał rady miejskiej? Chociaż patrząc na próbę przymusowego szczepienia Wałbrzyszan (Szełemej) kto wie co takie grono zadowolonych z siebie medyków może usmażyć wyborcom zaraz (oby nie) po ich wybraniu? Zasada przecież jest prosta: lekarz do leczenia, polityk do polityki, mieszkaniec do samorządu. Mieliśmy Klicha (psychiatrę) w MON, mamy Kamysza (choroby wewnętrzne) w MON. Za pierwszym razem WP było w agonii, za drugim wraca do agonii. Ja naprawdę nie czuje się chory psychicznie ani nie mam dolegliwości jelitowych, abym miał wybierać lekarzy do władz – jakichkolwiek. Przypomnieć OFE? Wiek emerytalny? To sprawka „lekarza” (Kamysz w MPiPS). Kogo uleczył? A może komuś zrobił dobrze? Wyborcom? Zawód lekarza od dawna nie jest już zawodem zaufania publicznego – przestał nim być kiedy środowisko lekarzy zaczęło bronić się przed używaniem pojęcia służby zdrowia na rzecz ochrony zdrowia. Ta służba stała się dla nich ciężarem. A skoro służenie pacjentom jest ciężarem to dlaczego służenie wyborcom ma stać się ich powołaniem? Klapki z oczu ściągnijcie kochani wyborcy. W samorządzie powinniśmy być my, zwykli ludzie, społecznicy, którzy mają wolę i predyspozycje, aby reprezentować lokalnych mieszkańców i rozwiązywać ich codzienne problemy.
Słuchałem wypowiedzi Szelemeja w trakcie kampanii – poczułem się jak półgłówek kiedy ktoś mi mówi, że wybór radnych czy prezydenta miasta to wybór o praworządność. To do tej pory rada miejska i urząd prezydenta był niepraworządny? Zacytuję zatem klasykę z filmu Seksmisja „Ja tu widzę niezły bur**l” panie Szełemej.
Tak od lat wielu pisane artykuły do prasy rozmowy z Prexydrntem spokojne końcące się poklepaniem po ramieniu. Będzie dobrze. Mam nadzieję. Mam Ją nadal choć mała ona już jest. Wyjechałam no przykro patrzeć jak ludzie ludziom gotują taki los. To tak samo jakyśmy uderzali głową w mur beton. To puki ludzie się tam nie zmienią a o zmianę trudno tak władza jakakolwiek będzie będzie ciężko coś zmienić. Powstają dobre inicjatywy chocby dla dzieci i młodzieży aktywności sportowa ale to jeszcze za mało. Tu w Wałbrzychu są grupyy dobrze działające lecz mentalności społeczna pozostawia pozostawia wiele do życzenia czy będzie dobrze ? Zobaczymy jedno jest pewne nowe nadchodzi
To wszystko to jest biznes.Wystawia się ludzi,którzy. Oga zebrać trochę głosów, wówczas pierwszy z listy wchodzi i rządzi.Potem ludzie że stetoskopami są nikomu niepotrzebni.Lekarze nie są od rządzenia, bo tego kometnie nie potrafią.Tylko od zbierania głosów na partię.A prosty wyborca kupuje tą manipulację.