Oskarżony w toku składanych przez siebie wyjaśnień, wielokrotnie zmieniał zeznania, zasłaniając się brakiem pamięci.
– Przyznaję się do zarzucanych mi czynów, jednak podkreślam, że nie chciałem zabić swojej żony. Tego dnia kiedy to się stało, Justyna powiedziała mi, że mnie zdradziła i chciałaby, abym jej wybaczył. Poszliśmy do łóżka, po czym ona z niego wyszła naga i zaczęła coś krzyczeć. Chciałem ją uciszyć. Ona jednak wzięła skądś nóż i uderzyła mnie nim najpierw w brzuch a później w szyję. Złapałem ją za usta, żeby przestała krzyczeć, ona machała przy ziemi nogami. Gdy ją puściłem, upadła bezwładnie na ziemię. Niestety nic więcej nie pamiętam – mówił na sali oskarżony.
W mieszkaniu małżeństwa policja zabezpieczyła także listy, napisane prawdopodobnie przez sprawcę o m.in. takiej treści „Przepraszam musiałem to zrobić”, „Chcemy być pochowani razem”. Łukasz M. odniósł się do nich twierdząc, że rzeczywiście to jest jego pismo, ale nie pamięta dlaczego tak napisał.
W trakcie postępowania okazało się, że Łukasz M., był bardzo zazdrosny o swoją żonę. Potwierdził nam to brat zamordowanej oraz koleżanki z pracy. Zdarzało się bowiem bardzo często, do czego sam oskarżony również się przyznaje, że odprowadzał ją do pracy, do dentysty czy do fryzjera. Kontrolował też jej telefon oraz relacje z rodzicami. Wiadomo także, że 27-latek miał sądowy zakaz zbliżania się do swojej byłej dziewczyny, także Justyny. Miał ją uporczywie nękać. O tym niestety miała nie wiedzieć ofiara oraz jej rodzina.
Podczas procesu ujawniono także, że Justyna została zamordowana już w piątek 15 kwietnia, czyli w dzień kiedy w mieszkaniu małżeństwa interwencję podjęła policja. Niestety bezskutecznie. Zwłoki kobiety ujawnione zostały dopiero w sobotę. w południe. Dlaczego mężczyzna nie zadzwonił po pogotowie ratunkowe? Tego nie potrafił wyjaśnić. Stwierdził, że był w szoku.
Małżeństwo niecały rok wcześniej pobrało się po 3 latach znajomości. Jak twierdzą sąsiedzi i rodzina, Justyna chciała męża zostawić, właśnie ze względu na jego chorobliwą zazdrość. Co tak naprawdę wydarzyło się feralnego piątku w jednym z mieszkań na Osiedlu Piastowskim będzie wyjaśniać sąd.
Za zabicie żony, Łukaszowi M., grozi nawet dożywocie, składowi sędziowskiemu przewodniczy sędzia Maciej Jedliński, który dodajmy orzekał także w głośnej sprawie sprzed kilku lat dot. bestialskiego zamordowania licealistki Ewy, przez Petra P.
Do sprawy będziemy wracać.